Main content

„Bo o to chodzi w życiu, czy to misyjnym, czy cywilnym – żeby kochać”

- spotkanie z misjonarzem bratem Zdzisławem Olejko

Kibeho to niewielkie miasto położone w południowej prowincji rwandyjskiego dystryktu Nyaruguru. Tam właśnie od ponad 30 lat pracuje pallotyn, brat Zdzisław Olejko SAC posługujący na misjach w Rwandzie, związany z sanktuarium Matki Bożej w Kibeho.
Pochodzi z Przysietnicy a do Polski przyjeżdża raz na 2 lata. Tym razem z piękną animacja na temat misji przyjechał 7 czerwca 2017r. do Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II w Jabłonce. Działające przy naszej szkole Koło Caritas mocno zaangażowało się w akcję misyjną, uczestniczyli w MAJÓWCE MISYJNEJ, zorganizowanej przez Siostry Klawerianki z Krosna. Tam poznali Brata Zdzisława, który bardzo chętnie odpowiedział na zaproszenie do szkoły. 

Bardzo interesująco opowiadał o życiu w Rwandzie, swojej pracy. Przywiózł wiele ciekawych pamiątek z tego afrykańskiego kraju.
Przeciętna rodzina rwandyjska ma 5 dzieci, ale zdarzają się i takie, które mają ich 8-9, rzadziej 3-4. Przez pierwsze dwa - trzy lata życia dziecka matka nigdy się z nim nie rozstaje. Nosi je zawsze na plecach i wszędzie z nim chodzi - w pole, do kościoła.
Z powodu dużej śmiertelności kobiet przy porodach jest w Rwandzie wiele sierot. Dlatego przy placówkach misyjnych są organizowane sierocińce, w których przebywają dzieci - najczęściej w wieku do 5 lat. W większych miastach są ośrodki zdrowia. Za wizytę u lekarza trzeba jednak płacić. Choć jest to opłata tylko symboliczna, i tak wielu na nią nie stać. Dlatego chorzy, a także rodzice z chorymi dziećmi często przychodzą do lekarza, gdy jest już za późno.
W kraju tym tylko 60% dzieci chodzi do szkoły, gdyż rodziców nie stać na opłaty za ich naukę, choć są one również bardzo niskie. Nie stać ich też na kupno tabliczek, na których dziecko mogłoby się uczyć pisać, oraz ubrania szkolnego. Wyposażenie uczniów w pierwszych klasach ogranicza się najczęściej tylko do tabliczki i rysika, później do kilku zeszytów - podręczniki są luksusem dostępnym tylko dla bogatych. Zasadniczo uczą się tylko chłopcy. Dziewczęta nie mają raczej szans na ukończenie szkoły średniej.
W Rwandzie zawsze istniał problem głodu. Rwandyjczycy jadają raz dziennie, najczęściej w godzinach popołudniowych. Dzieci są uczone, że nie wolno im częściej prosić o jedzenie. Przy placówkach misyjnych są więc ośrodki dożywiania dla dzieci zagłodzonych, z pomocy których korzysta po 200-300 dzieci, najczęściej przynoszonych przez matki. Przy okazji uczą się one prawidłowego odżywiania dzieci, przygotowywania posiłków, pracy na polu i uprawy roślin, które są zdrowe i nie zagrażają zdrowiu dzieci.
Jestem wdzięczny wszystkim za modlitwę i wszelaką pomoc – uśmiecha się br. Zdzisław. To 30 lat pięknej, ale trudnej, czasem niebezpiecznej posługi. Br. Zdzisław był świadkiem wojny domowej w 1994 r. – Rwanda jest znana nie tylko z ludobójczej wojny, lecz także jako kraj, w którym objawiała się Matka Boża. Objawienia z Kibeho są jedynymi w Afryce zatwierdzonymi przez Kościół (29 czerwca 2001 r.) objawieniami. Polska jest szczególnie związana z tym miejscem, ponieważ figurę Matki Bożej, która znajduje się w sanktuarium w Kibeho, wykonali artyści z Uniwersytetu Warszawskiego, a pobłogosławił Jan Paweł II. 28 listopada 2003 r. została zaprezentowana w sanktuarium. Figura z drewna lipowego to dar Polski dla Kościoła rwandyjskiego, w którym posługują pallotyni – mówi br. Zdzisław.
Na główne uroczystości w Kibeho, przypadające 28 listopada, co roku wyruszają pielgrzymki z Polski organizowane przez Misjonarzy Pallotynów Prowincji Chrystusa Króla Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego oraz przez Złotą Różę z Krakowa. Pallotyni również organizują pielgrzymki piesze w Rwandzie – z Butare do Kibeho w górach, w każdą 3. sobotę miesiąca. Br. Zdzisławowi szczególnie utkwiło w pamięci spotkanie z Piotrem Chomickim z Warszawy, który udał się w pieszą pielgrzymkę do Kibeho. Wyruszył 12 października 2012 r. z Gietrzwałdu k. Olsztyna – miejsca, gdzie też były objawienia. Tam kupił książkę dotyczącą objawień w Rwandzie i postanowił udać się tam pieszo. – Szedł 11 miesięcy – ponad 6 tys. km. Dał o tym świadectwo 8 września w sanktuarium w Kibeho w święto Matki Bożej. Ani księża z Kibeho, ani Rwandyjczycy nie wierzyli, że dał on radę przejść tyle kilometrów pieszo z Polski – mówi zakonnik. – Kiedyś Piotr miał pieniądze i dobre życie, ale dalekie od Boga. Kiedy jego firma zaczęła upadać przekonał się, że pieniądz nie jest najważniejszy w życiu. Spotkałem się z Piotrem przypadkiem w 2011 r. Dałem mu drewnianą figurę Matki Bożej, jeszcze wtedy nie wiedząc, że on pójdzie pieszo do Afryki. On z tą drewnianą figurką poszedł do Kibeho. Po powrocie założył w Warszawie grupy modlitewne modlące się m.in. za tych, którzy pogubili się przez dobrobyt, pieniądze – opowiada br. Zdzisław Olejko.
Każdy z nas potrzebuje miłosierdzia. Iskierka nadziei miłosierdzia Bożego wypłynęła z Polski przez św. Faustynę. My jesteśmy sekretarzami miłosierdzia i jako misjonarze staramy się rozszerzać miłosierdzie Boże na różnych kontynentach – podkreśla br. Zdzisław Olejko.
Wizyta misjonarzy była dużym wydarzeniem dla wszystkich dzieci. Uczestnicy spotkania mieli okazję dowiedzieć się wielu interesujących informacji na temat warunków w jakich żyją afrykańskie dzieci i z jakimi problemami się borykają. Dzieci zadawały dużo pytań, z zaciekawieniem oglądały eksponaty przywiezione przez brata Zdzisława. To spotkanie na długo pozostanie w ich pamięci.

Z.D.

0
0
0
s2sdefault